muzyka
i jeszcze jedna
i jeszcze jedna
Dwanaście godzin przed
Wsiadając do samolotu, Joshua wyglądał, jakby jechał na wymarzone wakacje – uśmiechnięty od ucha do ucha, trochę blady i wyraźnie podekscytowany. Miał wrażenie, że wreszcie nadszedł koniec wszystkiego i rozpoczął się nowy rozdział, a przynajmniej tak powiedziała mu matka co najmniej pięć razy. Jednak w ciągu trwającego nieco ponad dwanaście godzin lotu nie mógł zmrużyć oka, a gdy tylko próbował zasnąć, widział wszystko na nowo, w kółko i w kółko, a niewyjaśnione wątki nie pozwalały się rozluźnić.
Poprzedniego dnia przeżył chyba więcej niż w ciągu reszty życia.
Na dodatek wydawało mu się, że nadchodził moment rozliczenia. Kiedy w ferworze walki z próbą zaśnięcia próbował jakoś logicznie połączyć wszystko w całość, tylko parę elementów pasowało do spójnej układanki. Ciągle też nie pasowało mu, że ojciec wciąż do nich nie dołączył.
Gdy okazało się, że najbliższe parę dni mieli spędzić w motelu na przedmieściach Sofii, zapał trochę zmalał.
– Może i jest trochę brudno, ale cudownie tanio – powiedziała matka w pewnym momencie.
To ani trochę go nie pocieszyło, ale mimo wszystko leżenie na łóżku w nowych spodniach, z opatrzoną raną i bez obawy, że komandosi zaraz otoczą ich ze wszystkich stron, wyważą drzwi, wybiją okna i wtargną do środka, napawało Joshuę wręcz dziecinną beztroską.
Matka wydawała się być w tak samo dobrym humorze, bo gdy szła do łazienki, nuciła pod nosem stare piosenki, a jej krok był tak taneczny i lekki jak nigdy.
– Wezmę szybki prysznic – oznajmiła, naciskając klamkę. – Nigdzie nie wychodź.
Joshua skinął głową. Kiedy tylko matka zniknęła za drzwiami, serce zabiło mu szybciej.
W całej tej radości wciąż pamiętał, co musiał zrobić.
Zrozumiał, że prawdopodobnie była to jedyna okazja, żeby coś sprawdzić. Mówiła o tym Dawn, mówił Patrick, wspominali nawet ci popieprzeni bliźniacy. Gdy o tym myślał, przypomniał sobie też tę audycję radiową, którą matka tak szybko wyłączyła. A gazeta i ich zdjęcia na pierwszej stronie?
Przełknął ślinę.
To była idealna okazja, by sprawdzić wiadomości – tym bardziej, że dwa metry przed łóżkiem na komodzie stał duży telewizor. Oby tylko na tym (prawie) wampirzym Wielkostopowie były jakieś zagraniczne stacje…
Wziął głęboki wdech i dźwignął się do siadu. Szybko zlustrował pokój w poszukiwaniu pilota.
Przecież nie zabroniła mu oglądać telewizji.
Spojrzał w stronę drzwi do łazienki. Ściany były cienkie – udało mu się usłyszeć szum wody. Przeczesał włosy.
Zsunął się z łóżka i najciszej, jak potrafił, podszedł do komody. Stara podłoga makabrycznie głośno i przeciągle zaskrzypiała. Joshua skrzywił się i przeklął pod nosem. Dopiero wtedy zadał sobie ważne pytanie: dlaczego czuł się tak, jakby robił coś nielegalnego?
Zgarnięcie pilota i powrót na łóżko zajęły mu niecałe dwie sekundy. Jeszcze raz zerknął w stronę łazienki i zaczerpnął powietrza. Przeczesał ciemne włosy, przygryzł wargę, spojrzał na ekran. Odetchnął. Serce mu przyspieszyło, oddech stał się jakby głośniejszy, szybszy i urywany.
Musiał istnieć powód, przez który matka milczała.
Włączył telewizor.
Podskoczył jak oparzony, gdy w całym pokoju ryknęło rosyjskie techno. Pilot omal nie wypadł mu z ręki, a tętno gwałtownie skoczyło. Długą chwilę zajęło zorientowanie się, gdzie był przycisk do ściszenia – najpierw drżącą dłonią przełączył na rolniczy program o strzyżeniu owiec. Dopiero wtedy Joshua odnalazł właściwy przycisk i reporter zamilkł.
Joshua nerwowo przejechał ręką po włosach i przełknął ślinę. Sarkastycznie pochwalił się w duchu. Lepszej tajnej akcji z pewnością nie widział świat.
Zaczerpnąwszy powietrza, wszedł na listę kanałów. Początkowo przeraziły go tytuły pisane cyrylicą – już myślał, że nie znajdzie żadnego po angielsku, ale wytrwale szukał dalej.
Serce zabiło mu szybciej, gdy wreszcie odnalazł BBC News.
Włączył.
Wpatrywał się w ekran szeroko otwartymi oczami, nieruchomy. Słowa reporterki do niego nie docierały – całkowicie skupił się na tym, co widział, a nawet tego nie potrafił zrozumieć. Spojrzał na napis tylko na sekundę, ale to wystarczyło, by zakręciło mu się w głowie, a tekst się rozmazał. Obrazy przeskakiwały tak szybko, że wydawało mu się, że sobie to wyobrażał.
Lecz wyglądało to tak realnie, że długo się nie łudził.
– Poszukiwania największych złodziei ostatniej dekady wciąż trwają – usłyszał jak przez ścianę. Na ekranie pojawiło się zdjęcie jego matki. – Położenie kobiety w średnim wieku oraz jej nastoletniego syna w dalszym ciągu jest nieznane. Wiadomo jedynie, że ostatnio widziano ich we Francji, w miejscowości Lille.
Joshua zobaczył scenę z monitoringu. Od razu rozpoznał swoją matkę, która… walczyła z czterema policjantami naraz i z łatwością wygrywała. Później pokazano osobę, która z impetem wpadła w skrzynki z pomidorami, przerażoną sprzedawczynię… Joshua znów usłyszał ten krzyk.
Serce zabiło mu tak mocno, że krew zadudniła w uszach.
– Po trudnej ucieczce prawdopodobnie udało im się wydostać z Lille mimo kontroli przeprowadzanych przy granicy miasta. Oboje mogą być skrajnie niebezpieczni. Dopuścili się kradzieży tajnych dokumentów państwowych, których waga wydaje się dużo większa niż danych ujawnionych podczas słynnego wycieku z kancelarii prawniczej w Panamie w dwa tysiące szesnastym roku. Ponadto Linnette L. oskarżona jest o współpracę z gangiem, który…
Przełączył na jakiś bułgarski kanał. Długą chwilę wpatrywał się w ekran pustym spojrzeniem, ale czuł, jakby głowa miała mu za chwilę eksplodować, a grunt zapadł się pod nim w ułamek sekundy.
Nie rozumiał.
On i matka złodziejami? Jakie informacje ukradli? Czemu szukali tylko ich? Co z ojcem? Kiedy to ukradli? Jak do tego doszło? Dlaczego to ukradli? Ojciec był prawnikiem, matka reprezentowała jakieś firmy, jak mieliby uzyskać dostęp do takich danych? Współpracowała z gangiem?
Wplótł palce we włosy.
Nie rozumiał ani słowa. Do cholery jasnej! Nie rozumiał.
O jakie informacje chodziło? I gdzie je trzymali? Przecież…
I wtedy coś do niego dotarło. Rozejrzał się. Zaklął pod nosem i powtarzał to przekleństwo w kółko, coraz bardziej drżącym, zachrypniętym głosem.
Torebka matki. Wszędzie brała ją ze sobą, nawet do łazienki. Nie zostawiała jej ani na chwilę.
Drzwi się otworzyły.
Z łazienki wyszła uśmiechnięta matka. Z torebką.
Była tak rozmarzona, że nawet nie zwróciła uwagi na bladą jak kreda twarz Josha i usta zaciśnięte w wąską kreskę. Zamiast tego spojrzała na telewizor i uniosła brew.
– Kochanie, czemu oglądasz Piłę po bułgarsku?
Joshua popatrzył na ekran i przełknął ślinę. Wzruszył ramionami.
– A można po angielsku? – spytał niewinnie. Przeklął napięcie w głosie.
Matka posłała mu ciężkie spojrzenie.
– Pewnie, że można – powiedziała tylko, po czym podeszła do Josha i wyciągnęła rękę. – Daj pilot. Włączę coś innego.
Joshua oddał jej pilot bez protestów.
Gdy ze zmarszczonymi brwiami próbowała znaleźć jakiś kanał, Joshua wpatrywał się w torebkę przewieszoną przez ramię. Gdyby mógł, sprzedałby duszę diabłu – byle tylko mieć rentgen w oczach.
Odchrząknął.
– Mamo, mogę wziąć laptopa?
Obejrzała się na niego.
– Możesz – odparła z nieznacznym uśmiechem. – Nie wchodź na facebooka ani nic takiego, dobrze?
Joshua westchnął i skinął głową.
– Nawet nie chciałem – mruknął i zsunął się z łóżka.
Bez pośpiechu i najnaturalniej, jak tylko się dało, ruszył po swój plecak. Matka w międzyczasie raz po raz wzdychała z poirytowaniem, nie mogąc znaleźć żadnego ciekawego kanału. Joshui było obojętne, czy znów skończy się na tym programie o zwierzętach z tym dziwnym lektorem. W głowie miał milion myśli, które zdawały się rozsadzać mu czaszkę. Przeczesywał włosy raz za razem, zupełnie jakby chciał się od nich odpędzić, ale to ani trochę nie pomogło.
Usiadł na łóżku, włączył laptopa i drżącymi palcami wpisał hasło. Na całe szczęście sieć wi-fi nie była zabezpieczona, więc bez dodatkowych problemów włączył przeglądarkę. Chwilę beznamiętnie obserwował migający kursor, aż w końcu z walącym sercem zaczął wpisywać pierwsze słowo. Po dwóch literach palce zawisły nad klawiszami. Joshua przełknął ślinę, znów przeczesał włosy. Zacisnął usta, wziął głęboki wdech.
Poszukiwani, kradzież, Lille.
Przed wciśnięciem enteru zawahał się.
Internet działał tak przeraźliwie wolno, że Joshua miał ochotę walnąć w klawiaturę, wyrzucić ten przeklęty laptop przez okno, a siebie zaraz za nim. Nerwowo przygryzał wargę.
Wreszcie pojawił się pierwszy wynik. Joshua przeczesał włosy i bez namysłu kliknął w tytuł. Post opublikowano godzinę temu.
Listem gończym z Interpolu ścigana jest 36-letnia Brytyjka posądzona o kradzież i morderstwo oraz jej 11-letni syn. Mąż kobiety, którego oskarżono o współudział w kradzieży, został zamordowany w noc, w którą Linnette L. wraz z synem uciekła z kraju. Podejrzewa się, że to właśnie ona dopuściła się tego czynu, jednak nie jest to jeszcze w żaden sposób potwierdzone. Już parę godzin później poszukiwani pojawili się w Lille. Podczas ucieczki przed policją kobieta zaatakowała czterech funkcjonariuszy na służbie. Jeden z nich trafił do szpitala, ale jego stan jest stabilny – najpoważniejszym z obrażeń jest zwichnięcie ręki.Poszukiwani ostatnio widziani byli 10 maja około godziny 4 pm. we Francji, w miejscowości Lille. Prawdopodobnie ich aktualne położenie jest całkowicie inne. Dysponują tajnymi dokumentami państwowymi, które mogą pogrążyć znanego polityka, kosztować trzy miliardy funtów oraz obciążyć blisko 10 tys. funkcjonariuszy brytyjskiej policji. Dodatkowo kobieta posądzona jest o współpracę z gangiem handlującym broń i może być skrajnie niebezpieczna.Ktokolwiek ich widział bądź miał z nimi kontakt, proszony jest o niezwłoczne powiadomienie policji. Ustalono wysoką nagrodę pieniężną za każdą znaczącą informację.
Przeczytał artykuł jeszcze raz. I drugi. I trzeci. Potem czwarty, piąty, szósty, dziesiąty. Biegał wzrokiem po kolejnych linijkach tekstu, jakby to mogło cokolwiek zmienić. Może to oczy go oszukiwały? Może mózg grał w jakąś chorą grę?
Ręce drżały mu tak mocno, że nie był w stanie nawet przeczesać włosów. Poczuł suchość w ustach, serce mocno mu dudniło. Zakręciło mu się w głowie.
W ostatniej chwili powstrzymał się od trzaśnięcia laptopem.
I nagle wszystko mu się rozjaśniło. Już rozumiał, czemu ojca nigdzie nie było, czemu byli poszukiwani… Nie rozumiał mnóstwa innych rzeczy, ale to było nieważne. Te parę informacji wystarczyło, by jego świat rozpadł się na kawałki.
Spojrzał na matkę, która niczego nieświadoma siedziała przy toaletce i układała włosy. Ściągnął laptopa z kolan, niepewnie wstał i za wszelką cenę próbował się utrzymać na drżących nogach. Podszedł do matki cały blady, z rozedrganym spojrzeniem.
– Mamo?
Podniosła na niego wzrok. Zmarszczyła brwi.
– Tak?
– Co z tatą?
Lodowaty ton głosu sprawił, że matka nieznacznie się wzdrygnęła. Spojrzała synowi w oczy. Otworzyła usta, ale natychmiast je zamknęła. Jeszcze przez chwilę znosiła wzburzone spojrzenie Josha, aż spuściła wzrok. Przejechała ręką po włosach. Głęboko westchnęła. Przez chwilę jakby walczyła ze sobą – delikatnie drgał jej podbródek.
– Tata… do nas nie dołączy.
Joshua prychnął. Na sekundę odwrócił spojrzenie, zacisnął usta i kpiąco pokiwał głową.
– Dlaczego? – zaatakował.
Musiała się domyślić. Przynajmniej na to wskazywał kolejny ciężki wdech. Próbowała spojrzeć mu w oczy, ale dzielnie tego unikał. Gdy sięgnęła po jego dłoń, odsunął się.
Czekał, aż to powie. Czekał, aż wreszcie wyjaśni mu, co tu się działo.
– Joshua, tata… Tata nie żyje.
Czekał na to. Ale gdy to usłyszał… Nagle uleciała z niego cała pewność siebie. Nogi mu zadrżały. Oparł dłoń o wezgłowie łóżka i nerwowo ją zacisnął.
Liczył, że matka powie coś innego, że to nie będzie prawda. W końcu ona na pewno lepiej niż media wiedziała, co się naprawdę stało.
A teraz czuł się tak, jakby sufit zwalił mu się na głowę, a razem z nim cały świat.
Nie wiedział, co robić.
– Dlaczego mi nie powiedziałaś? – wydusił. – Dlaczego cały czas…
– Ja… – przerwała mu. Pierwszy raz w jej głosie Joshua nie usłyszał tego chłodnego profesjonalizmu, tylko smutek. Szczery smutek. – Uznałam, że na tę chwilę to nie jest najważniejsze.
Joshua zacukał się. Miał wrażenie, że wbiła mu nóż w serce. Dosłownie zabrakło mu słów.
– Co?! Czemu niby TO nie było najważniejsze?! – Głos miał coraz bardziej napięty i mówił coraz głośniej, szybciej.
– Powiedziałabym ci w odpowiednim czasie – odparła matka ciszej.
Joshua prychnął.
– Tak? Tak jak o tym, że współpracujesz z jakimś gangiem?! I że mówią, że to ty… że to… – Pospiesznie przetarł twarz. Przełknął ślinę. – Że to ty… tatę… Ja…
Nie mógł tego wydusić.
Odważył się na nią spojrzeć. Dostrzegł podkrążone oczy, mnóstwo zmarszczek. Zrozumiał, że ten uśmiech, który widział wcześniej i uważał za radosny, tak naprawdę był odzwierciedleniem wykończenia.
– Joshua, błagam cię, nie wierz w to, co mówią w telewizji – odpowiedziała zdławionym głosem. Wstała i ujęła dłoń Josha. Tym razem nie zaprotestował, jedynie nieznacznie zadrżał.
– To powiedz mi, jak było naprawdę!
– Nie mogę.
Joshua znieruchomiał. Milczał przez chwilę, długą chwilę, z zaciśniętymi ustami, śmiertelnie białą twarzą i z niedowierzaniem w oczach.
– Czemu?
– Joshua, kochanie… Nie mogę – szepnęła matka z wyraźnym bólem.
– Dlaczego?
Niebezpieczna nuta w głosie była wyraźnie słyszalna. Matka od początku powtarzała mu, że wyjaśni wszystko później, a gdy to później nadeszło, nie mogła niczego powiedzieć? Wyjaśnić czegokolwiek?
– Joshua, przestań.
– Powiedz mi prawdę.
– Nie mogę.
– Kurwa mać! – wrzasnął Joshua. Wyrwał rękę z dłoni matki i z całej siły kopnął w łóżko. – To ty to wszystko zaczęłaś i nawet… Myślisz, że mi się to wszystko podoba?! Uciekamy przed policją, tata nie żyje, szukają nas na całym świecie, a ty mi nie chcesz niczego powiedzieć! Nie prosiłem się o to wszystko, do cholery!
Cisza zawisła w powietrzu. Słychać było tylko ciężki oddech Josha.
Zrozumiał, co właśnie zrobił. Wzburzenie ciągle krążyło mu w żyłach i chciało odebrać zdolność trzeźwego myślenia, ale wziął głęboki wdech.
– Przepraszam. – Spuścił wzrok.
– Wszystko w porządku – odparła cicho matka.
Stali w bezruchu, w kompletnej ciszy. Joshua próbował stawić czoła własnym myślom, które nieustannie pędziły tam i z powrotem. Stał z zaciśniętymi pięściami, cały spięty.
Poczuł, jak matka go obejmuje, trochę niepewnie i niezgrabnie. Przez długą chwilę się nie ruszał i próbował powstrzymać się od płaczu. Wreszcie jednak nieco się rozluźnił i położył głowę na piersi matki. Zadrżał, gdy poczuł jej ręce na plecach.
– Będzie dobrze – szepnęła. Powoli i delikatnie pogłaskała go po głowie.
– Nie będzie – odparł cicho Joshua, kręcąc głową. – Nie ma szans.
Trwali w ciszy, która wydawała się mówić więcej niż tysiące słów. Joshua nie pamiętał, kiedy matka ostatni raz go przytuliła – nie pamiętał nawet, by zrobiła to kiedykolwiek. Nie wiedział, co myśleć i nie wiedział, co robić, gdy mimowolnie zaczął się rozluźniać. Łzy podchodziły mu do oczu, co chwilę pociągał nosem, ale to nie miało znaczenia.
– Powiesz mi chociaż, jak zginął?
Chciał wiedzieć chociaż to. Matka długo milczała i Joshua już myślał, że nie odpowie, gdy nagle usłyszał:
– Zastrzelił go pewien zły pan. Nie mogłam nic zrobić.
Joshua znów zadrżał, matka objęła go mocniej.
– Kiedy…?
– Parę minut przed tym, jak po ciebie przyszłam – powiedziała cicho. – Wcześniej… Właśnie przez to wcześniej do ciebie dzwoniłam, myślałam, że tobie już coś…
Targnął nią spazm szlochu. Szybko przetarła nos. Puściła Josha i oparła mu dłonie na ramionach.
– Obiecuję, że kiedy to się skończy, pojedziemy, gdzie tylko będziesz chciał i zaczniemy od nowa – szepnęła.
Joshua zacisnął usta. Powoli i bez przekonania skinął głową.
Tylko kiedy to się skończy?
Joshtalk to jakiś majstersztyk! Szczena mi opadła...
OdpowiedzUsuńJeju, milutko. Dziękuję! <3
UsuńWłaśnie płaczę, daj mi dłuższą chwilę na pozbieranie myśli...
Usuń...
...
Jest mi tak okropnie przykro z powodu taty Joshuy, że nie wiem co powiedzieć. Chociaż miałam swoje teorie na ten temat, to jednak, kiedy już przyszedł ten moment to... Tak się już zżyłam z bohaterami, że... :(
UsuńJoshua... Wysyłam ci ogromnego przytulasa 😭
Wcześniejsza wersja była duuuuuużo lepsza. I mówię zarówno o szablonach, jak i treści.
OdpowiedzUsuńJa tak naprawdę jestem usatysfakcjonowana i tym, i tym. :D Ale dzięki za opinię.
Usuń